Od zakończenia serialu Gra o Tron minęło już 3 lata, choć zdania na temat jego zakończenia były podzielone, stacja HBO ponownie postanowił zekranizować kolejną powieść Gorge R.R. Martina pod tytułem Ogień i Krew. Jest to powieść skupiająca się na panowaniu rodu Targaryen’ów na około 300 lat przed wydarzeniami z Pieśni Lodu i Ognia, jednak najnowszy serial zatytułowany House Of The Dragon (Ród Smoka) przenosi nas w wydarzenia na około 150 lat przed historią znaną z kultowego serialu Gra o Tron.
Czego można się spodziewać po powrocie do serii?
Stacja zamówiła już kilka sezonów, wiadomo, że pierwszy z nich będzie liczyć 10 odcinków, a każdy z nich będzie trwać około 60 minut. Nie wiadomo jednak, czy HBO planuje budowanie losów aż do znanych wydarzeń z Gry o Tron i śmierci szalonego króla Aerysa II z rąk Jaime’go Lannistera, kończącego panowanie rodu Targaryen’ów na dworze.
Fabuła i pierwsze wrażenia
Chociaż serial dopiero się rozkręca, można zauważyć, jak dużą uwagę scenarzyści przykładają do drobnych detali, które nadają charakteru postaciom i ich osobowościom i zamiarom. Akcja rozpoczyna się od mianowania przez Jaehaerys’a na swojego następcę męskiego potomka rodu Viserysa, duży nacisk położony zostaje tutaj na odwieczne tradycje, iż to król powinien władać Westeros, a nie królowa, co nie do końca spodobało się księżniczce Rhaenys, która także była w drodze do dzierżenia tronu. Wydarzenia te zapoczątkowały słynny taniec smoków, czyli historię walki rodu o dążenie do pozycji króla lub królowej w późniejszym okresie.
Pilotowy odcinek serialu zebrał bardzo pozytywne opinie, a stacja HBO ogłosiła, że przed ekranami zasiadło ponad 10 mln widzów, co jest ogromną liczbą jak na pierwszy odcinek zupełnie nowej serii.
Na twitterze można przeczytać m.in. wypowiedź dziennikarza Steve’a Weintraub – „W ogóle nie polubiłem ostatniego sezonu Gry o Tron. Muszę jednak przyznać, że Ród Smoka jest bardzo dobrze zrobiony i z pewnością będą śledzić jego losy. Po zakończeniu odcinka można było zobaczyć rozszerzoną zapowiedź sezonu i wydaje się całkiem w porządku”
Co może rozczarować w najnowszej produkcji?
Niestety stacja nie wyciąga wniosków z poprzednich błędów. Miejscami pojawiają się duże skoki fabularne nawet o kilka lat, przez co emocje bohaterów, nadanie sensu ich motywom i postępowaniom jest jakby podane na tacy widzowi, co zupełnie odbiega od oczekiwań odczytywania intryg i snucia domysłów, do czego HBO mocno przyzwyczaiło fanów w swoim pierwowzorze.
Tym razem nie ujrzymy wielkich rodów i różnych lokacji rozsianych od gorących krain po lodowe krainy, ponure zamki i mur. Pierwsze epizody przedstawiają praktycznie Królewską Przystań i choć padają znane z poprzedniej części nazwiska, nie wnoszę one zbyt dużo do fabuły, a raczej zostają w cieniu, uzupełniając tło historyczne. Tym razem serial skupia się na dynastii Targaryen’ów i jest to mocno zauważalne, więc jeśli ktoś nie przepada za politycznymi rozmowami w komnatach na dworze króla, być może nie do końca będzie zadowolony z tego faktu.
Niemniej jednak serial ogląda się bardzo przyjemnie, chociaż zakończenie jest znane, a przynajmniej wiadomo, czego można się spodziewać, nie czuć tej presji zbliżającego się końca oglądając losy króla Viserysa I i jego rodziny. Można spokojnie zaangażować się w rodzinne spory i rozwój wydarzeń w zawiązku z decyzjami, tak jakby nie było odczucia, że wydarzenia z Gry o Tron wydarzą się potem.
EKL